W ostatnich dniach Ukraina została zaatakowana przez Rosję. Na tym zdaniu zakończę relacjonowanie przebiegu konfliktu i przeniosę się z powrotem do Polski. Nie ma sensu prezentować liczb, przykładów działań itp. – to znajdziemy teraz na każdym portalu. Chciałbym się skupić na sytuacji, z którą mierzą się Polacy, przedstawić kilka możliwości działania, ostrzec przed tym, czego nie powinniśmy robić. Sporo osób czuje się zagubionych, a także przytłoczonych sytuacją. Warto spróbować to uporządkować. Tekst może być aktualizowany.


Fot. pixabay.com

W piątkowe popołudnie mija już moment, w którym na topie było wstawianie sobie ukraińskiej flagi na Facebooka. Jest to pewien symboliczny gest solidarności z Ukraińcami, chociaż wobec skali tego zjawiska, chyba już mało znaczący. Dla wielu ludzi może to być jednak coś wartościowego. Sporo osób będzie więc chciało spróbować teraz dodać nakładkę do swojego zdjęcia profilowego, będzie to dla nich zupełna nowość, bo wcześniej nigdy tego nie robili, ani z okazji świąt, ani z okazji wyborów prezydenckich czy innej okazji. Dotyczy to np. starszych osób, które niekoniecznie sprawnie obsługują komputer oraz Facebooka. Poniżej prezentuję trzy ekrany, które pokazują jak dodać nakładkę z ukraińską flagą lub innym znacznikiem. Najpierw należy wejść na swój profil, a następnie wybrać ikonę aparatu znajdującą się w kółeczku ze zdjęciem profilowym. Ukaże się menu, w którym wybieramy opcję „Zaktualizuj zdjęcie profilowe”.

Po kliknięciu pojawi się nowe okno, takie jak poniżej. Klikamy na „Dodaj nakładkę”.

I znów pojawi się nowe okno. W polu wyszukiwania wpisujemy słowo, które nas interesuje, np. angielskie „Ukraine”. Wybieramy z listy interesującą nas nakładkę, która pojawia się na zdjęciu. Zatwierdzamy klikając na niebieski przycisk „Ustaw jako zdjęcie profilowe”. To wszystko!

Zewsząd docierają już do nas prośby o wsparcie finansowe dla Ukrainy. Taki przelew można zrobić tak szybko, jak zakupy internetowe. Jest on tak samo bezpieczny – pod warunkiem, że korzystamy ze stron zweryfikowanych, gdzie prowadzone są legalne zbiórki. Nie wymienię tutaj wszystkich tego typu inicjatyw, ale kilka tych, które warto wspierać, bo działają efektywnie, długo, legalnie i są zweryfikowane. Podkreślam, że lista nie jest zamknięta! Poniżej znajdują się bezpośrednie linki do wpłat, ale ze względu na charakter sytuacji, proszę sprawdzić, czy po kliknięciu na pewno strona została przekierowana we właściwe miejsce.

Polski Czerwony Krzyż

Polska Akcja Humanitarna – zbiórka na portalu Siepomaga

Unicef

Caritas

Zbiórki organizowane są też przez samorządy i mniejsze organizacje pozarządowe. Ile przekazać pieniędzy? To oczywiście indywidualna sprawa każdego z nas. Mówi się, że liczy się każdy grosz, ale myślę, że kwota co najmniej 20 zł jest w zasięgu prawie każdego z nas. Wydaje mi się, że to kwota, od której zaczyna się jakiś konkret. Jeśli kogoś to zachęci, to taką darowiznę zwykle można odliczyć w przyszłym roku od podatku rozliczając się z urzędem skarbowym. Unikałbym dawania pieniędzy nieznanym ludziom, którzy stoją gdzieś z puszkami albo chodzą po domach. Trudno takie osoby zweryfikować, nawet jak mają identyfikatory czy pisma ze zgodami na zbiórkę. Nie wykluczam jednak, że takie zbiórki na ofiary wojny mogą być legalne, trzeba jednak być pewnym. Warto też zrobić przegląd szafy oraz spiżarni. Trwają lokalne zbiórki darów takich jak jedzenie z długim terminem ważności, odzież, koce, wyposażenie apteczki. Wszystkie te rzeczy muszą być jednak nowe, nieużywane. Poniżej wklejam uniwersalną listę rzeczy, które zostaną przyjęte w większości punktów zbiórek:
– herbata,
– kawa,
– kasza,
– ryż,
– makaron,
– mąka,
– cukier (uważajmy, żeby papierowe torebki nie rozerwały się),
– konserwy mięsne i rybne,
– materace,
– pościel (prześcieradła, poszewki), kołdry, poduszki, koce,
– środki higieniczne (szczoteczki do zębów, pasty do zębów, szampony, żele, kremy, podpaski, tampony, pieluchy dla dzieci, pieluchy dla dorosłych),
– wyposażenie apteczki (plastry, bandaże, gaziki).
Unikałbym przekazywania na lokalne zbiórki leków. Chodzi o to, że w transporcie mogą się one uszkodzić lub stracić swoje właściwości, o to naprawdę nie trudno, może to być wręcz niebezpieczne dla zdrowia. Jeśli ktoś chce wesprzeć służbę zdrowia, chyba lepszym rozwiązaniem jest wpłata pieniężna lub przekazanie środków trwałych, o których wyżej wspomniałem. A wszystkie powyższe rzeczy należy pakować tak, aby w transporcie nie uległy zniszczeniu. Z doświadczenia wiem, że np. włożenie kilograma cukru do plecaka spowoduje, że torebka prędzej czy później pęknie. Lepiej więc kupić całą paletkę jakiegoś produktu, fabrycznie zapakowaną niż po jednej konserwie, makaronie, ryżu i herbacie, a jeśli już – przekazujmy te dary zapakowane w karton lub solidne plastikowe opakowania. Wyższym stopniem zaangażowania jest deklaracja przyjęcia na określony czas ukraińskiej rodziny do swojego domu. To bardzo szczytne, ale zdaję sobie sprawę z możliwości oraz ewentualnych obaw (tak, należy o tym mówić).

Dla osób mających potrzebę działania wirtualnie mam jeszcze jedną propozycję. Można podpisać list otwarty w sprawie zatrzymania wojny. Takie głosy poparcie zbierane są m.in. przez portal Avaaz.

Bardzo istotne jest wzajemne wspieranie się. Zastanówmy się czy mamy wśród swoich znajomych kogoś z Ukrainy. Może to być kolega z pracy albo ze szkoły, sąsiad, pracownik pobliskiego sklepu. Trzeba przy tym pamiętać o odpowiednim podejściu. Najbezpieczniej jest wprost zapytać czy taka osoba potrzebuje jakiegoś wsparcia na miarę naszych możliwości, oraz zapewnić, że w razie potrzeby może się do nas odezwać. Reakcje mogą być różne, bo może się okazać, że Ukrainiec nie będzie chciał z nami na ten temat rozmawiać albo wręcz bardzo się otworzy. Ważne, żeby nie być nachalnym. Jednokrotne, ale konkretne, powiedziane wprost zapewnienie o możliwości porozmawiania na ten temat powinno choć trochę uspokoić nasze sumienie wobec ukraińskiego otoczenia. Warto pamiętać przy tym, że trauma dotycząca sytuacji na Ukrainie może też obejmować mieszkających w Polsce Białorusinów, Czeczenów, Gruzinów, a nawet Rosjan, którzy nie identyfikują się z racją stanu swego kraju. Póki co nie spotkałem się z sytuacją, aby jakiś Ukrainiec solidaryzował się z rosyjskimi działaniami.

Nie zapominajmy o naszych najbliższych, bo Polacy też różnie reagują na tę sytuację. Spotkałem się już zarówno ze swego rodzaju satysfakcją (tych zostawmy na boku, poradzą sobie…) oraz głębokim poruszeniem, smutkiem oraz niepokojem. Wojna jest sytuacją na tyle niecodzienną i tak negatywnie kojarzącą się, że może wywoływać silne emocje i nie ma się co dziwić, że niektórzy reagują skrajnie. Zapewnijmy naszych najbliższych o bezpieczeństwie, starajmy nie irytować się tymi, którzy są ciągle zasmuceni tą sytuacją. Spędzajmy razem dużo czasu. Zróbmy w końcu wspólnie to, co zawsze odkładaliśmy. Nie śledźmy notorycznie mediów społecznościowych. I tak tam zajrzymy, żeby sprawdzić najnowsze wiadomości, ale niech to nie stanie się teraz głównym rytuałem dnia. Warto spróbować ustalić sobie częstotliwość czytania kolejnych doniesień, unikajmy tego przed snem i od razu po przebudzeniu. Z perspektywy przeciętnego mieszkańca Polski takie notoryczne śledzenie wydarzeń niewiele zmieni, a może wpłynąć na nasze samopoczucie. Osobną kwestią jest sposób rozmawiania z dziećmi na temat sytuacji na Ukrainie. Nie ma uniwersalnych rad, ale wierzę, że materiał przygotowany przez doświadczonych psychologów dla Centrum Edukacji Obywatelskiej będzie pomocny. Po weekendzie w mniejszym lub większym stopniu zmierzę się z pytaniami od uczniów i na pewno skorzystam z porad CEO.

Czego nie powinniśmy robić? Nie powinniśmy reagować pod wpływem emocji. Na tę chwilę pozycja Polski jest naprawdę bezpieczna i raczej nie ma szans, żebyśmy za chwilę zostali zaskoczeni atakiem. Nie ma więc potrzeby wypłacania wszystkich oszczędności z banku, nie ma potrzeby tankowania paliwa do kontenerów po 1000 litrów, nie ma też potrzeby odwoływania codziennych aktywności i robienia ogromnych zakupów spożywczych na zapas. Pisząc te słowa 25 lutego jestem tego pewien, nie zmieni się to raczej w najbliższych dniach oraz tygodniach oraz mam nadzieję, że w ogóle.